Wciąż jak wyrok
Media coraz częściej informują o sukcesach medycyny w walce z nowotworami. A jednak rak to wyzwanie, któremu wciąż nie potrafimy sprostać.
W Polsce żyje ponad 387 tysięcy osób z chorobą nowotworową. Wczesne rozpoznanie raka i rozpoczęcie leczenia sprawiają, że problemy onkologiczne przestają oznaczać bezwzględny wyrok śmierci – ale byłoby nieuczciwym bagatelizowanie zagrożenia. Nowotwory nadal stanowią drugą po chorobach serca i udarach mózgu przyczynę zgonów. Wśród osób młodszych (przed ukończeniem 65. roku życia) są już nawet głównym powodem śmierci u kobiet. W ciągu najbliższych dziesięciu lat przesuną się na czoło także wśród młodszych mężczyzn. Niezdrowa dieta, otyłość, brak ruchu, nadużywanie alkoholu i palenie papierosów – kto nie słyszał o czynnikach uznawanych za głównych sprawców powstawania raka? Można tu dopisać także niechęć do regularnych badań, która w Polsce jest powszechna i sprawia, że wiele postaci raka łatwych do wykrycia we wczesnym stadium pozostaje po prostu niezauważonych. To dlatego większość chorych rozpoczyna leczenie tak późno, że kuracja jest albo trudniejsza, albo z góry skazana na fiasko. W Stanach Zjednoczonych wyleczalność chorób nowotworowych dlatego jest dużo lepsza niż w Polsce, ponieważ rozpoznawane zmiany są niewielkie i łatwiej je usunąć. Jednak na liście czynników usposabiających do chorób nowotworowych brakuje jeszcze jednego elementu, bodaj najważniejszego – który determinuje wzrost zapadalności na nie w naszym starzejącym się społeczeństwie. Tym składnikiem jest właśnie starość. – Nasze życie jest coraz dłuższe, więc w jego siódmej czy ósmej dekadzie pojawia się duże zagrożenie rozwojem zmian nowotworowych. Organizm jest już mniej sprawny, by móc je samemu usunąć. Zresztą gdy ludzie umierają wcześniej z innych powodów niż rak, początek wielu guzów zainicjowany w pojedynczych komórkach przechodzi po prostu niezauważenie – mówi prof. Witold Zatoński, kierownik Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów z warszawskiego Centrum Onkologii. To właśnie w tej placówce przedstawiono niedawno doroczny raport opisujący zachorowania na raka w Polsce (wszystkie dane, choć ostatnie, pochodzą z 2005 roku). Jaka jest sytuacja? W 2005 roku rozpoznano 124 500 nowych przypadków nowotworów złośliwych, czyli o ponad cztery tysiące więcej niż rok wcześniej. Biorąc pod uwagę pewne niedoszacowanie, rzeczywista liczba zachorowań sięgnęła prawdopodobnie 136 tysięcy (z czego 70 tysięcy dotyczy mężczyzn, a 66 tysięcy kobiet). Stwierdzono również 90 tysięcy zgonów z powodu nowotworów złośliwych. To oznacza, że na każde 100 tysięcy Polaków u ponad 300 zdiagnozowano nowotwór, a ponad 235 osób zmarło z jego powodu. W ciągu ostatnich 40 lat liczba zachorowań i zgonów gwałtownie rosła: u mężczyzn 3,8 razy, u kobiet – 3 razy. Jedyna pocieszająca wiadomość jest taka, że początek lat 90. przyniósł zmniejszenie tempa wzrostu liczby zgonów. Wśród mężczyzn głównym zabójcą jest rak płuca (16 522 zgony), a zaraz po nim: nowotwór jelita grubego, żołądka i prostaty. Wśród kobiet śmiertelne żniwo zbiera nadal rak piersi (5112 zgonów), ale w tym smutnym rankingu tuż za nim lokuje się rak płuca. Według ekspertów, jeszcze w tej dekadzie wysunie się on na pierwsze miejsce. – Zbieramy owoce okresu powojennego, gdy wiele młodych wówczas Polek zaczęło palić papierosy – mówi dr Joanna Didkowska z Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów. – Częstość raka płuca u młodych mężczyzn maleje od 15 lat. Ta tendencja powoli zaczyna się pojawiać wśród młodych kobiet. Jednak panie w wieku 45–64 lat są dziś najbardziej zagrożone tym nowotworem. Gdy kłuje w sercu – większość z nas natychmiast pędzi do kardiologa. Dlaczego więc ignorujemy kaszel i zgłaszamy się do lekarza dopiero wtedy, gdy nie można już z nim żyć? Dlaczego leczymy go w ciemno antybiotykami, zamiast najpierw ustalić, co jest przyczyną „szczekającego” kaszlu? Jak każda choroba nowotworowa, także ten rak nie u wszystkich bywa identyczny. Onkolodzy rozróżniają dwa podstawowe jego typy: drobnokomórkowy i niedrobnokomórkowy, który stanowi blisko 80% wszystkich przypadków. Za pomocą precyzyjnych badań trzeba ustalić dokładny rodzaj nowotworu, ponieważ leczone są one w różny sposób. – Nie można ukrywać, że z winy częstych przerzutów w tej chorobie mamy do czynienia z nowotworem, który spośród wielu innych najciężej wyleczyć – przyznaje prof. Zatoński. Jedynie co piąty chory będzie żył rok po postawieniu diagnozy, choć to wyłącznie sucha statystyka, która niewiele mówi w kontekście każdego indywidualnego przypadku. Zasada jest jednak prosta: im szybciej wykryty rak, tym większe szanse na dłuższe życie; im więcej lat palisz papierosy – tym większe ryzyko, że zachorujesz. – Jeśli nowotwór zostanie zdiagnozowany we wczesnym stadium, nawet 80% chorych przeżyje co najmniej pięć lat, z czego część pacjentów zostanie trwale wyleczona – zapewniają lekarze. – Przegrywamy z tą chorobą wyłącznie z jednego powodu: zbyt szybko się rozprzestrzenia, zanim uda się ją wykryć. Pierwsze dolegliwości związane z rakiem płuca są mało wyraziste, bo dla palaczy papierosów kaszel i zadyszka to nic nadzwyczajnego. Dopiero gdy chory słabnie i odczuwa duszność, postanawia szukać pomocy u lekarza. Tymczasem alarmowa lampka powinna zaświecić już wtedy, gdy pojawiają się pierwsze dolegliwości: suchy napadowy kaszel albo kłujący ból w klatce piersiowej. Nieraz w wykrztuszanej plwocinie może pojawić się krew – to kolejny sygnał ostrzegawczy, który powinien jak najszybciej skłonić do pilnej wizyty u lekarza. Ale nie tylko rak płuca niepokoi dziś onkologów. Lokalizacją szczególnie niebezpieczną jest jelito grube. Choć dzięki badaniom kolonoskopowym można wcześnie wykryć i usunąć zmiany zapowiadające rozwój nowotworu w tej okolicy, to jednak niechętnie poddajemy się diagnostyce. Może dlatego złośliwy nowotwór jelita grubego jest w Polsce drugim pod względem zachorowań i zgonów. – To jedyne dokładne badanie, kiedy za pomocą wprowadzanego przez odbyt giętkiego wziernika można ocenić stan wewnętrznej ściany jelita grubego. W przypadku natrafienia na wczesną postać raka można go natychmiast usunąć – mówi na temat kolonoskopii chirurg onkolog prof. Marek Nowacki, dyrektor warszawskiego Centrum Onkologii. – Jeśli wykryjemy raka wcześnie, wskaźnik wyleczeń sięga 90%. Niekwestionowane sukcesy medycyny na polu onkologii zrzuciły z raka odium choroby śmiertelnej. Odsłoniły jednak jego inne oblicze – choroby przewlekłej, z którą trzeba nauczyć się żyć. Wraz z coraz liczniejszą armią ozdrowieńców kiełkuje na naszych oczach nowy problem społeczny, którego polska ochrona zdrowia nie potrafi jeszcze rozwiązać: potrzeba zapewnienia chorym komfortu leczenia na długie lata, by czas po diagnozie, operacji, wytrwałej terapii i rehabilitacji nie był tak trudny jak teraz.
autor: Paweł Walewski
Przeczytaj inne porady z tej kategorii
Niewielkimi krokami do zdrowia
Dziś, czwartego lutego, obchodzimy Światowy Dzień Walki z Rakiem. To dzień, w którym warto pomyśleć o tym, jakie działania mogą nam pomóc w profilaktyce nowotworowej. ...
czytaj więcejPoskromić raka
Coraz częściej udaje się raka zaleczyć lub wyleczyć. Naukowcy poznali bowiem mechanizmy wywołujące tę chorobę. Teraz szukają sposobów, by pomóc ludziom, którzy żyją „po raku”.
czytaj więcej